czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 2

 Zapraszam http://never-let-me-go-baby.blogspot.com/2014/04/bohaterowie_6.html gdyż zmieniłam troszeczkę opis Marco.



Perspektywa Marco

Czasem zastanawiam się czy to wszystko ma jakiś sens. Moje życie... Istnienie w tym chorym świecie, gdzie zło jest na porządku dziennym. Wcześniej gdy w Dortmundzie mieszkał jeszcze Mario, było łatwiej. Miałeś się komu wygadać, a on zawsze udzielił mi jakieś rady. Teraz to niemożliwe. Oczywiście są telefony, skype, ale to nie może zastąpić realnej rozmowy. Teraz nie mam zbytnio komu się wyżalić. Niby mam wielu przyjaciół, jednak żadnemu nie ufam w tym stopniu co Goetze. Nie mam też dziewczyny, nie chodzi o to, że jestem wiecznym singlem czy coś. Ja po prostu uważa, że większość leci tylko na kasy. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Był to Mats, który w klubie był nazywany Bad Boy'em. Wynikało to z jego wielu wybryków po imprezach lub w ich trakcie.
- Siema Reus - przywitał się.
- Siema, siema - odpowiedziałem. - Już możemy jechać - wziąłem torbę i opuściliśmy mój dom.
- Powiem Ci stary, że wyhaczyłem świetną laskę. Piękna, pyskata, inteligentna - powiedział siadając na fotelu pasażera.
- Znam ją ? - spytałem.
- Victoria Klopp - powiedział upijając wodę z butelki.
- Mats, nie wiem, czy udałoby Ci się poderwać córkę Kloppa - zaśmiałem się. Znałem Viski, przyjaźniła się z Mario... Dla mnie jednak nie była tak miła jak dla Goetze. To właśnie przed nim się otworzyła. Jednak jaki człowiek nie otworzyłby się przed Mario ?
- Marco, nie wierzysz we mnie ? Żadna mi się nie oprze, ona też - przeczesał palcami swoje ciemne włosy.
- Nie chodzi o to, że w Ciebie nie wierzę Mats. Mówię tylko, że Vicki nie jest taka jak te laski, które wskakują ci do łóżka - wyjechałem na parking i zaparkowałem na wolnym miejscu. Wyszedliśmy z samochodu i udaliśmy się do gmachu stadionu, a następnie do szatni by przygotować się na trening...


W tym samym czasie
Perspektywa Victorii

- Victoria, ja nie będę już dłużej tego tolerował ! - Jurgen zdenerwowany zwrócił się do swojej córki.
- Tylko, że nikt nie karze ci tego tolerować - uśmiechnęłam się bezczelnie.
- Właśnie, że nie ! Jestem twoim ojcem ! - usiadł obok mnie przy stole. - Zadzwoniłem do Mads i wspólnie podjęliśmy decyzję, że jeśli nie poprawisz zachowania, nie dostaniesz żadnej propozycji. Do tego czasu będziesz pracowała jako moja asystentka. Wyjeżdżamy z domu za dwadzieścia minut - powiedział i udał się schodami ja górę.
- Nie, nie, nie ! On nie mógł mi tego zrobić - pomyślałam. Modeling jest dla mnie ważny, nie umiem z tego zrezygnować. Jedyną osobą, która może mi teraz pomoc jest Olivia. Podniosłam się z krzesła i udałam się do przedpokoju. Założyłam buty, kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam. Oczywiście szłam pieszo gdyż nie miałam samochodu, a tym bardziej prawa jazdy. Dobrze, że do apartamentu panny Brown miałam niedaleko. Pod jej drzwiami byłam po niecałych 20 minutach. Zadzwoniłam dzwonkiem i juz po chwili byłam w środku.
- Co taka wkurzona ? - spytała.
- Wiesz co on zrobił ?! Zawiesił mnie w prawach do modelingu - powiedziałam opadając na miękką kanapę.
- Vicki, a może to trochę lepiej ? Ja sama nie chcę, żebyś chodziła na imprezy. To cię niszczy kochana. Może teraz myślisz, że to co mówię jest głupie, ale narkotyki i wódka wcale nie są dobre - nalała mi soku do szklanki.
- Liv, nawet ty przeciw mnie ? - westchnęłam. - Wiesz, że on chce, żebym pracowała w BVB ?
- Ja bym się na twoim miejscu cieszyła, w końcu tam takie ciacha - mruknęła do mnie.
- Oj Liv, Liv, a ty tylko o jednym - zaśmiałam się. -Który niby taki niezły ? - spytałam bawiąc się włosami.
- Mats seksowny i niebezpieczny, Marco pociągający drań, Robert super przystojny - zaczęła wymieniać - Zobaczysz będzie fajnie. Będziesz mogła spotkać Mario - wiedziała, że ten argument na mnie podziała, gdyż bardzo tęskniłam za Götze. Czasem mam ochotę wsiąść w samolot i polecieć do Monachiu. Jednak boje się, że Mario nie chce mnie widzieć.
- Dobra, pojadę na SIP - wstałam z kanapy.
- Zawiozę Cię i po podziwiam trochę fajnych klat - zaśmiała się. Zjechałyśmy do garażu i wsiadłyśmy w audi mojej przyjaciółki. Olivia jest piratem drogowym, nie wiem jak ona zdała egzamin, chyba na ładne oczy. Pod stadionem byłyśmy za niecałe 10 minut. Weszłyśmy do budynku, a następnie pokierowałyśmy nasze kroki na murawę. Chłopcu już tam byli, mój ojciec tez. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i przywołał gestem dłoni.
- Chłopcy, od dzisiaj Victoria będzie moją asystenką - wszyscy się do mnie uśmiechnęli. Nie musieli się przedstawiać, przez te kilka lat opanowałam ich imiona. Odwróciłam głowę w bok i dostrzegłam, że nigdzie nie ma mojej przyjaciółki.
- Vicki, pójdziesz z Marco po piłki - powiedział mój tata. Udałam się za blondynem do tunelu. Przez chwilę szliśmy w ciszy, którą postanowiłam przerwać.
- Kontaktowałeś się z Mario ? - spytałam.
- Tak rozmawiam z nim często przez telefon - powiedział otwierając mi drzwi do kantorka.
- Ale to nie to samo - wyszeptałam.
- Masz rację, jednak niedługo przyjeżdża - uśmiechnął się uroczo.
- Hmm... pewnie i tak już o mnie nie pamięta - powiedziałam wkładając piłki do siatki.
- Pamięta i tęskni za tobą. Często o ciebie pyta, ale boi się zadzwonić, bo myśli, że nie chcesz go znać - wziął dwa worki piłek.
- Ej, oddaj mi jeden - upomniałam go, nie chciałam, żeby mnie wręczał.
- Zapomnij - uśmiechnął się - jesteś zbyt delikatna, by to dźwigać.
- Marco, przesadzasz - otworzyłam drzwi i puściłam go przodem. - Nie jestem słaba.
- Słaba, a delikatna to nie to samo. Nigdy nie odważyłbym nazwać cię słabą. Jesteś pyskata, masz mocny charakter. Götze cię uwielbiał, ciągle o tobie mówił. Podziwiał twoją haryzmę i to, że zawsze dążysz do celu.
- Myślisz, że to jest dobre ? - spytałam.
- Myślę, że tak. Chociaż czasem mogłabyś być dla mnie milsza, tak jak teraz - nic już na to nie odpowiedziałam. Podeszłam do taty i usiadłam obok.
- Dlaczego mi to robisz ? - spytałam. - Dlaczego pozbawiłeś mnie tego co kocham ?
- Musiałem Vistorio, nie chciałem, żebyś jeszcze bardziej zniszczyła swoje życie. Chłopcy pomogą ci dojść do siebie. Borussia jest jak rodzina. Nigdy się od ciebie nie odwróci. Chciałbym, żebyś zaznała tego uczucia - przerwał nam Mats, który tutaj podbiegł.
- Trenerze, mam problem - powiedział patrząc mi w oczy.
- Tak, Hummi ? - spytał.
- Nie ma Nevena i nie mam z kim ćwiczyć.
- To może dołączysz do kogoś - zaproponował.
- A może pomoże mi piękna Victoria - dał pomysł. O nie, wiedziałam, że to się źle skończy.
- Hummels, hamuje się. To moja córka - upomniał go - ale Vicki chyba nie ma wyjścia - dodał po chwili. Wtedy popatrzyłam na niego z przerażeniem w oczach, ale nic sobie z tego nie zrobił.
- Ale ja nie mam stroju -wtrąciłam się.
-O strój się nie martw, przeze ci swój - niemieć uśmiechnął się do mnie.
- No dobra, to Hummels idź jej daj i wracajcie do treningu. -tato podszedł do innych chłopaków.
- Tato ! - krzyknęłam, ale się nie odwrócił.
- No chodź kochanie - Mats pociągnął mnie za rękę. Chciałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
- Puszczaj - syknęłam.
- Nie tak szybko maleńka -zaciągnął mnie do szatni i przyparł do ściany. - Chodź się zabawimy - jego ręką powędrowała na mój tyłek, a drugą miał w moich włosach. Zaczęłam go oddychać, ale nie dawał za wygraną. - Będzie fajnie, obiecuję - zaczął błądzić językiem po mojej szyi. -Hummels, nie chce - wyszeptałam. Choć byłam silną osobą, nie mogłam poradzić sobie w tej sytuacji. Do moich oczu zaczęły zbierać się łzy. W tym momencie jednak nadeszło moje wybawienie. Reus.
- Mats, zostaw ją - odetchnął Niemca ode mnie - Idź lepiej na boisko, bo powiem o wszystkim trenerowi - zagroził blondyn.
 - Jeszcze będziesz moja - rzucił w moją stronę i wyszedł.
Wtedy nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Okazałam moją słabość przed obcym.
- Victoria, proszę nie płacz- usiadł obok mnie na podłodze- Kurwa Vicki przestań, nienawidzę jak płaczesz ! - uniósł głos. Przestraszyłam się go.
- On ci nic nie zrobi, obiecuję -powiedział i wtedy... przytulił mnie. To było takie dziwne uczucie, w jego ramionach czułam się dobrze. Byłam... hmm... byłam bezpieczna. Położyłam głowę na jego ramieniu, przestałam racjonalnie myśleć. Chłopak wywarł łzy z moich policzków.
- Będę cię chronił, żaden palant cię nie dotknie, ale proszę nie płacz już - jego głos był jak melodia. Otulał mnie i kazał wierzyć, że wszystko będzie dobrze.



Na początek przepraszam bo nawaliłam na maksa.
Zupełnie nie mogłam zebrać się, żeby coś napisać na tego bloga.
Zawartość rozdziału nie powala. Eh, to jakaś masakra...
Pamiętajcie, żeby zajrzeć do opisu Marco bo trochę go zmieniłam. Jeszcze nie poznałyście tego oblicza pana Reus'a...

Next = 10 komentarzy

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 1

 " Nie ma lekarstwa na wspomnienia. 
Twoja twarz jest jak melodia. 
Nie da mi spokoju "




Listopad 2013


Cicha noc opanowała Dortmund, który z perspektywy mieszkańców, jakby zamarł. Na ulicach nie byli nikogo, jedynym słyszalnym dźwiękiem był wiatr, który niósł ze sobą tańczące liście. Wszyscy już spali, jedynym wyjątkiem był on. Ojciec, który czekał na powrót swojej córki z imprezy. Siedział przy kuchennym stole i wpatrywał się w wiszący naprzeciwko zegar. Sekundy były jak godziny, a minuty jak cała wieczność. W końcu usłyszał, że ktoś szamota się z wejściowymi drzwiami. Wiedział, że to ona. Nigdy nie mogła znaleźć kluczy. Wstał i udał się do przedpokoju, otworzył drzwi, a wtedy jego oczom ukazała się Victoria. Oczywiście jak zawsze pijana i na pewno najarana. Nie mógł patrzeć jak potyka się o własne nogi. Pomógł jej zdjąć buty i zaprowadził do sypialni. Położył do łóżka i przykryć kocem. Przyniósł jeszcze szklankę wody i miskę na wszelki wypadek. Spojrzał na nią z wielkim współczuciem. Może gdyby wszystko potoczyło się inaczej, Vicki byłaby innym człowiekiem ? Bo prawda jest taka, że on nigdy sobie nie radził. Bycie jednocześnie matką i ojcem przerastała go. Tak bardzo nienawidził swojej żony za to co zrobiła im przed laty. Znienawidził za ten widok, który zastał w domu po jednym z treningów. Jego najukochańsza córeczka siedziała na wielkim łóżku w jego sypialni, kurczowo przytulała do siebie misia, a po jej policzkach płynął wodospad łez. To właśnie od tamtego dnia wszystko się zaczęło. Najpierw milczenie, potem głodówka, a na koniec bunt, który trwa do dziś. I choć Victoria teraz nienawidzi swoją matkę, to prawda jest taka, że jeden z majowych dni sprzed jedenastu lat śni się jej bardzo często, a ona sama budzi się z krzykiem. Mężczyzna udał się ponownie do pokoju córki, przysiadł na skraju łóżka i wpatrywał się w juz śpiącą dziewczynę. Wiedział, że dzisiaj juz nie zaśnie, Vicki była ważniejsza od całego świata. Miał jednak świadomość, że jutro czeka ich poważna rozmowa. Nie mógł już tolerować takiego zachowania, nie mógł patrzeć jak córka marnuje swoje życie...


Kilka godzin później
Ranek
Perspektywa Victorii




Moja głowa chyba za chwilę pęknie. Czasem zastanawiam się po co tyle pije na imprezach. Początkowo jest fajnej, zapominam o problemach, jednak potem to wszytko wraca ze zdwojoną siłą. Otworzyłam oczy i ujrzałam szklankę wody stojąca na szafce obok łóżka. W tym momencie byłam wdzięczna tacie za jego troskę. Podniosłam się i wzięłam tabletki położone na blacie, popalać jej przezroczystym płynem. Zegar zawieszony na ścianie wskazywał godzinę 9.10.
- O cholera, zaraz spóźnienie się do pracy ! - poderwałam się i wybiegłam do łazienki. Tak, oto ja, największa imprezowiczka i największy leń ma pracę. Jestem modelką. Pozuje do zdjęć, czasem też występuje w pokazach słynnych marek. Dzisiaj wraz z moim kolegom mamy see strojów wieczorowych od Chanel.

Weszłam pod prysznic, aby chwilę potem poczuć zimne krople cieczy na swojej skórze. To oraz zapach cytrynowego płynu do kąpieli bardzo mnie pobudziło. Dzięki temu zaczęłam trzeźwo myśleć. Gdy już wszystko zrobiłam, wytarłam się ręcznikiem i założyłam wcześniej przygotowane ubranie.






 Nie malowałam się, potem i tak musiałabym to wszystko zmyć. Wzięłam jeszcze torebkę i zeszłam na dół. Tam spotkałam mojego ojca.
- Vicki, musimy porozmawiać - powiedział spokojnie.
- Sory, nie mam czasu - minęła go w drzwiach.
- Victoria ! - krzyknął, jednak ja wyszłam już z domu.
Nie chciałam z nim gadać, zaraz zaczął by wspominać mi wczorajszą sytuację, a ja nie miałam na to ochoty. Doszłam do przystanku i zaraz przyjechał mój autobus. Dostanie się do centrum zajęło mi 10 minut. Jednak gdy przybyła do biorą, byłam na czas.
- Dzień dobry - przywitałam się z fotografem.
- A witam, witam Victorio - uśmiechnął się do mnie. - Teraz leć do swojej garderoby, makijażysta zaraz do ciebie przyjdzie - powiedział, a ja wykonałam jego polecenie. Weszłam do korytarza, gdzie znajdowały się pokoje modelek, a następnie otworzyłam drzwi z napisem " Vicki ".
Powiesiłam swoje nakrycie na wieszaku i usiadłam na krześle przed toaletką z ogromnym lustrem. Kochałam to miejsce, to właśnie tu stawałam się piękna. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - krzyknąłam.
- Victoria - do pokoju wpadła Paula, jej ulubiona makijażysta.
- Paula, jak to dobrze, że to ty - przytuliłam ją.
- Ja też, a teraz zabieramy się do pracy. Chociaż ty i tak jesteś piękna - uśmiechnęła się.
- Oj, nie przesadzaj.
- Nie przesadzam, powiem Ci, że przygotowali dla ciebie coś specjalnego - powiedziała nakładając mi podkład.

Kilkanaście minut później.

- Miałaś rację, jest piękna - zachwycałam się wkładając czerwoną suknie.






- A na tobie wygląda jeszcze piękniej - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i wtedy ujrzałam za sobą Christiana. Wyglądał świetnie w czarnym smokingu.
- Dziękuję, ty również prezentujesz się fantastycznie - uśmiechnęłam się do niego.
- Gotowa juz ? - spytał wymijająco. Chyba bym na mnie do tej pory zły. Myślał, że w przyszłości możemy być razem, jednak źle odczytał moje znaki. Ja chcę być singielką, nie nadaje się do związków.
- Tak - przytaknęłam i razem udaliśmy się na sesje.

Kilka godzin później

Właśnie przed chwilą skończyłam zdjęcia. Nie powiem, wyszły bardzo dobrze. Oczywiście sukienkę dostałam w prezencie. Może kiedyś będę miała okazję by ją dawno włożyć. Wyszłam z agencji i w mojej torebce zaczęłam szukać kluczy.
- Cholera, nie mam - zaklęłam w myśli.
Wyjęłam telefon u postanowiłam zadzwonić do ojca. Odebrała po kilku sygnałach.
- Halo ? - spytał.
- Jesteś w domu ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie, mam trening - odpowiedział.
- Nie mam kluczy - westchnęłam z desperacją.
- Przyjedź na stadion, no chyba, że chcesz czekać pod drzwiami kilka następnych godzin...
- Ok, będę - powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie.






Stadion był blisko wiec wybrałam spacer, a już po kilku minutach dotarłam na miejsce. Signal Iduna Park - ostatni raz byłam tutaj w lipcu. Przestałam gdy Borussię opuścił Mario, mój przyjaciel. Bardzo za nim tęsknię, kiedyś spędziliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Byliśmy nierozłączni. Nasza przyjaźń osłabła gdy przeprowadził się do Monachium. On miał wiele treningów, ja coraz to nowe sesje i pokazy. Początkowo był jeden telefon w tygodniu, później w miesiącu. Teraz braknie nam jednak czasu by podnieść słuchawkę i zamienić ze sobą choćby kilka zdań. Jednak ja wieżę, że ta przyjaźń nie skończy się właśnie w tym miejscu. Przeszliśmy ze sobą tak wiele. Byliśmy nawet parą, jednak szybko uznaliśmy, że lepiej czujemy się w roli przyjaciela, niż drugiej połówki...



Narracja 3-osobowa




Weszła do gmachu stadionu, a następnie dobrze znanym korytarzem na murawę. Zawodnicy trenowali, nie zdając sobie nawet sprawy z jej obecności. Ze skupieniem podawali sobie piłkę, tworząc tym samym akcje kończące się pięknymi golami. Wystarczył tylko jeden rzut oka, by uświadomić sobie jak ten sport jest dla nich ważny. Ona też to zauważyła i w głębi duszy bardzo im tego zazdrościła. Oni mieli pasje, a ona ? Ona nie miała nic...

- Kogo me oczy widzą - usłyszała głos, który dobrze znała. Podniosła oczy ku górze i w tym momencie ujrzała Matsa. Matsa, który uśmiechał się do niej tym swoim promienny uśmiechem, którym działał na wszystkie nastolatki. Ale na nią już nie... Znała go w końcu tak długo, zdążyła się już uodpornić. Choć kiedyś, dawno temu to właśnie ten gest posłany w jej stronę sprawiał, że w jej brzuchu latały motyle.
- Mats, witaj - szepnęła cicho, ledwo słyszalne.
- Co Cię do nas sprowadza Victorio ? - spytał opierając ręce na barierce.
- Czekam na ojca...
- Uh, to chyba trochę poczekasz, bo papa Jurgen jest na ważnym zebraniu, ale ja z przyjemnością umilę ci czasu - usiadł obok mnie, a jego dłoń niby przypadkiem przejechała po moim udzie.
- Wyładniałaś panno Klopp - szepnął mi na ucho. Nie no, on chyba próbował mnie w tym momencie uwieść.
- Skończ Hummels, nie działają na mnie juz twoje sztuczki - odepchnęłam go od siebie.
- Jeszcze się przekonamy - powiedział i udał się na murawę. Ten chłopak był niemożliwy. Ciągle tylko panienki na jedną noc, nie było mowy o stałym związku...

Kilka godzin później

Gdy tata wrócił z zebrania trening się skończył. Podczas jego nieobecności strasznie się nudziłam. Ciągle ktoś to mnie podchodził, jednak ja nie miałam ochoty na żadne rozmowy. Gdy wracaliśmy do domy tata chciał jakoś zacząć rozmowę, jednak nieskutecznie. Gdy tylko samochód podjechał na podjazd wysiadłam z niego i udałam się na górę. Najpierw szybko się wykonałam, a następnie położyłam do łóżka, by po chwili udać się do krainy Morfeusza....




 _________________
Eh, ten rozdział jest tak bardzo nijaki. Nie wygląda zupełnie tak jak chciałam. Nie powala na kolana, może wręcz nudzić. Uważam, że to jeden z najgorszych rozdziałów jakie do tej pory napisałam. Jednak mam teraz wiele problemów i chyba nie udałoby mi się naskrobać czegoś lepszego.
A jeszcze dziękuję za 19 komentarzy pod prologiem i ponad 800 wyświetleń.
Jesteście najlepsi.

Next = 10 Komentarzy


Pozdrawiam, Nat



niedziela, 6 kwietnia 2014

Prolog

- Dlaczego taka jesteś ?

- Taka ? To znaczy ?

- Oschła, bez jakich kolwiek uczuć. Dlaczego tak drastycznie się zmieniłaś ?

- Nie zmieniłam się, zawsze taka byłam...

- No chyba jednak nie kochanie, zmieniłaś się odkąd twoja matka...

- To nie jest moja matka ! To że mnie urodziła nie znaczy, że nią jest. A wiesz za kogo ją uważam ?

- Za kogo ?

- Jest dla mnie zerem, cholerną suką, która nie myśli ani o mnie, ani o ojcu.

- A ty, ty o nim myślisz ? Zachowujesz się zupełnie tak jak ona, ranisz go swoim zachowaniem.

- To nieprawda !

- Nie ? Ta dlaczego ciągle jest smutny, dlaczego z nikim się nie związał, dlaczego jest nieszczęśliwy ?

- Nie wiem...

- Nie wiesz bo nawet nie zamienisz z nim słowa. Jedyna wasza konwersacja to twój krzyk

- A co mam zrobić skoro mnie denerwuje ?

- Denerwuje ?! Czym ?! Tym, źe chce dla ciebie jak najlepiej ?! Tym, że chce abyś miała w zyciu ławto ?

- Nikt go o to nie prosi, to moje życie !

- I co, myślisz, że będzie ze spokojem patrzył jak staczasz się na dno ? On cię kocha Gabi i nie chce abyś cierpiała.

- Jesteś śmieszna, że co, że ja się niby staczam ?

- A może klamię ? Może to nie prawda, że ćpasz ? Nie prawdą jest też to, że potrafisz schlać się do nieprzytomności ?

- Prawda...

- To po co to robisz, po co niszczysz siebie i swoich bliskich ?

- Bo inaczej nie umiem. To jest moje ukojenie, oderwanie się od rzeczywistości, od problemów...

- To powiedz teraz szczerze. Czy gdy zapalisz marihuanę, wypijesz flaszkę wódki albo obudzisz się naga obok nieznaneczo meżczyzny, czy to pomaga ?

- Nie...

- To po co to robisz ?

- Nie wiem...





Prolog tak naprawdę nic wyjaśnia, ale o to w tym chodzi. 
Dziękuję bardzo za 100 wyświetleń i komentarze pod ostatnim postem.
Rozdział 1 pojawi się; gdy będzie tutaj 7 komentarzy.
Pozdrawiam Was, Nat 

Bohaterowie


Imię i nazwisko : Victoria " Vicki " Klopp
Wiek : 21 
 Zamieszkała w Dortmundzie
Pochodzenie Niemcy

" -Co byś zmieniła w swoim życiu ?
- Moją matkę. 
- Dlaczego ?
- Bo chciałabym mieć kogoś kto zawsze będzie mnie kochał... "

Buntowniczka, ryzykantka, wielka imprezowiczka. Pyskata, zaborcza i uparta introwertyczka. Właśnie taka jest jedyna córka wielkiego człowieka Borussii Dortmund, Jurgena Kloppa. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona doskonale o tym wie i nie ma zamiaru niczego zmieniać. Pije, pali, bierze narkotyki... Była wielokrotnie spisywana przez policję. Jednak ta dziewczyna nie zawsze taka była. Ta drastyczna zmiana nastąpiła kilka lat temu gdy jej własna matka zostawiła ją i jej ojca na pastwę losu. To właśnie tamtego dnia, gdy jako dziesięciolatka znalazła kartkę z listem pożegnalnym, postanowiła, że kobietę, która ją urodziła będzie nienawidziła po wsze czas
Imię i nazwisko : Olivia " Liv " Brown 
Wiek: 24 lata
Zamieszkała w Dortmundzie
Pochodzenie Anglia 

" - Żałujesz ?
- Czego ?
- Pobytu w domu dziecka ?
- Nie, dzięki temu jestem innym człowiekiem... "


Olivia to modelka Brytyjskiego pochodzenia zamieszkała w Niemczech. Nie ma rodziny. W wieku 4 lat została oddana do jednego z Londyńskich domów dziecka. Gdy jednak kończy 18 lat zamierza zaistnieć w świecie. Podpisuje kontrakty z najlepszymi markami w modelingu. Później podczas jednego pokazu poznaje Vicki. Dziewczyny od razu stały się przyjaciółkami. To razem zaczęły palić i pić. Liv z tego wyszła, Vicki nie. Brown czuje się winna i postanawia pomóc przyjaciółce wyjść z nałogu. Jednak czy to jej się uda ? Przecież wie, że panna Klopp to jedna z najbardziej upartych dziewczyn jakie zna. 


 Imię i nazwisko: Marco Reus
Wiek: 24 lata
Zamieszkały w: Dortmundzie
Pochodzenie: Niemcy

" - Czego chcesz ?
- Tylko jednego.
- To znaczy ?
- Kobiety, która pokocha mnie takiego jakim jestem... "


Trzeba chyba zacząć od tego, że jest piłkarzem drużyny z Dortmundu. Piłka nożna to jego największa pasja, najlepsza przyjaciółka. Zawdzięcza jej wszystko. Jednak to nie sposób w jakim zarabiamy pieniądze jest istotny. Najważniejszy jest charakter, to nasze prawdziwe ja. A więc Marco... Chłopak, który nigdy nie traci pewności siebie, często zachowuje się jak zimny drań bez jakichkolwiek uczuć. Jednak nie zawsze taki był. To zdrada jego dziewczyny Carolin go zmieniła. Uważa, że kobiety są okropnymi stworzeniami, którym zależy tylko i wyłącznie na kasie. Jedynym wyjątkiem jest córka jego trenera – Victiora. Dziewczyna bardzo zaintrygowała go swoim zachowaniem. Nie może patrzeć na jej krzywdę, czuje się zobowiązany by chronić ją przed każdym złem. Niezależnie od tego kto jej je wyrządza. Ma nadzieję, że panna Klopp w kiedyś się przed nim otworzy, ale czy to nastąpi ? Zobaczymy…\

Imię i nazwisko: Mats Hummels
Wiek: 24 lata
Zamieszkały w: Dortmundzie
Pochodzenie: Niemcy

" - Kochałeś kiedyś kogoś ?
- Tak, ale to było dawno...
- Dlaczego przestałeś ?
- A ty byś nie przestał, gdybyś się dowiedział, że twoja dziewczyna przespała się z najlepszym przyjacielem ? "


Szalony i zabawny obrońca Borussi Dortmund. Chłopak, który lubi dobrą zabawę i panienki na jedną noc. Niedawno rozstał się ze swoją długoletnią partnerką Cathy Fischer, która dowiedziała się o jego wybrykach. Niemcowi bardzo przypadnie do gustu córka jego trenera. 






Imię i nazwisko: Mario Götze
Wiek: 21 lat
Zamieszkały w Monachium
Pochodzenie: Niemcy

" - Dlaczego to robisz ?
- Co ?
- Dlaczego bawisz się dziewczynami ?
- Bo one kiedyś bawiły się mną... "

Od obecnego sezonu gra dla Bayernu Monachium. Świetna decyzja za jakom uważał zmianę klubu z czasem okazała się błędna. Przyjaźni się z Marco, którego będzie mu brakowało podczas pobytu w stolicy Bawarii. 









No więc startuje z nowym blogiem. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 

Prolog = 5 komentarzy pod tym postem.